Jak to się stało, że zamiast zająć się gotowaniem, trafiłem do sprzedaży
W czasach studenckich, jeśli chciałem się utrzymać, miałem w zasadzie dwie możliwości. Zawsze lubiłem gadać i zawsze lubiłem gotować. Mogłem więc zarabiać albo gadaniem, albo gotowaniem, dlatego składałem CV na stanowiska związane z obsługą klienta oraz do gastronomii.
Ostatecznie zacząłem pracę dla jednego z liderów branży elektronicznej – odpowiadałem za sprzedaż bezpośrednią i promocję określonych produktów. Kluczowa była wiedza specjalistyczna, ponieważ występowałem w roli eksperta. Pomogły mi w tym liczne warsztaty, treningi i szkolenia, które stały się fundamentem mojego późniejszego doświadczenia w sprzedaży. Z czasem zacząłem zarządzać projektami sprzedażowymi samodzielnie.
Ówczesna praca nie była jednak powiązana z moimi studiami, ale bardzo mi się podobało, że mogłem zajmować się nie tylko sprzedażą, ale również przygotowywaniem raportów i ekspozycją produktów. Zainteresowanie analizą danych zostało mi do dzisiaj – podobnie jak zainteresowanie marketingiem, z którym po raz pierwszy zetknąłem się, pracując dla poznańskiej instytucji kultury. Tam odpowiadałem za social media, sesje zdjęciowe i wiele innych działań kreatywnych. Obie te prace łączyłem przez kolejne dwa lata, aż chwilę przed pandemią, uznałem, że pora się wyspecjalizować. Postawiłem na branżę, w której będę mógł rozwijać kompetencje powiązane z tworzeniem raportów i analizą danych.